poniedziałek, 22 marca 2010

wspomnienie modyfikowane radiastycznie

Pewnego wieczoru, siedząc przy
chemii zeszycie, w pełni świadomy tego, że
jestem z Tobą umówiony.
Trzeba się przygotować, by
nie być odstawionym na bok. Idę,
szybkim krokiem, pod kątem rzucam okiem
zbieram informacje z otoczenia,
aby nie wyrosło przede mną
coś, co jest nie do przewidzenia. Serce
bije szybko. Dzwonię - otwierasz,
cierpliwość mą sponiewierasz,
gdy drzwi mi szybko nie otwierasz.
Słyszę jak schodzisz, tak, to już teraz
Gdy Cię widzę - promienieję,
posyłam Ci uśmiechy szczere.
Na górze już w objęciach moich
Ty. Czuję w płucach iskry, płonę.
Już niebystry, odprawiam pełne miłości uściski
Gniotę mocno tak, że strzelają Ci
trzy dyski. W mózgu neuroprzekaźniki powodują,
że ledwo co udaje mi się powstrzymywać piski.
Kładziemy się i leżymy, piękni, w siebie zapatrzeni
gdyby ludzie nas wtedy widzieli, to by pewnie
oniemieli. Oślepił by ich blask naszej bieli.
Miłością biję Cię. Zanurzam w Tobie
usta, Ty wstydliwie mówisz, że jesteśœ
zbyt tłusta, odpowiadam - przestań, Twa
główka chyba jest dziś nazbyt pusta.
(...)



I weź Ty nawet nie licz na to, że koloryzuję,
jeśli tego nie poznałeś,
to ja bardzo Ci współczuję
I struję się tym czymś znów, struję,
Myślami stresuję, knuję czarny plan,
wspomnienie w piasku zasypuję
lecz ono wychodzi na powierzchnię,
niczym w grozy scenie
póki co daleko do tego, by zapuściło tam korzenie
Ono chce żyć, tak mocno, że nie poradzę na to nic.
Chciałbym znów, tak bardzo, z nią... eee... być?
Rzeczywistość nie jest szczodra. Jak to mówią:
trzeba dalej żyć.
Nie jest już tak wcale wcześnie,
więc to kończę.
Idę dążyć, za nią, we śnie.
poniedziałek, 15 marca 2010

Digit-All-Love - "V" [fau] - recenzja

Paradoksalnie odnoszę wrażenie, że ta płyta jest niedopracowana. Paradoksalnie, bo Digit All Love, jak chyba nigdy przedtem, systematycznie informowali nas o tym co robią, jak pracują i jak przebiegają kolejne etapy produkcji. Zainteresowało mnie wzmożone wykorzystanie seksji smyczkowej, ciekawe brzmienie warstwy elektronicznej i eksperymenty z wokalem Natalii Grosiak. Na próbnych fragmentach, nowy materiał Digit All Love prezentował się naprawdę smakowicie. Tym bardziej, że zespół dał wyraz swojego rozwoju utworem “W czyichże rękach byłem manekinem”, który wszedł na składankę “Wyspiański wyzwala” w 2008 roku.

Utwór skomponowany do słów Stanisława Wyspiańskiego, w wersji z 2008 roku uznałam nie dość, że za jeden z najlepszych na krążku, to w ogóle za jeden z najlepszych w karierze DAL. W międzyczasie wokalistka i główna osobowość Digit All Love odświeżyła brzmienie i działalność swojego drugiego projektu – Mikromusic. Wydany przez wskrzeszoną grupę album “Sennik” okazał się krążkiem faktycznie sennym, spokojnym i delikatnym. Fani Digit All Love zapewne odetchnęli z ulgą – ja też uznałam, że Mikromusic będzie alternatywą, odskocznią dla DAL. Ten drugi, na wskroś trip-hopowy zespół kojarzył się od początku swej działalności z silnymi emocjami, intensywnością brzmienia i fantastycznymi zabiegami wokalnymi Grosiak.

Digit All Love zdaje się jednak dramatycznie zmieniać front działania. Najnowsza płyta “V” to mieszanina starego Digit All Love z delikatnością Anji Garbarek, psychodelią Portishead z początków działalności i bardzo dobrą współczesną kameralistyką. Płyta intryguje i miejscami (tylko miejscami) obezwładnia, w większości wydaje się jednak bezcelowa. Jedno z pierwszych skojarzeń to – niestety – “Seventh Tree” Goldfrapp. Album, który wzbudził tyle zachwytów, co gwizdów. “V” wróżę taki sam oddźwięk, bo kiedy jeden utwór interesuje, następny – utrzymany w identycznym klimacie i brzmieniu – już nuży. Tak ma się sprawa chociażby z mrocznym lepkim “Be Close” z fantastycznym fortepianowym wstępem i wprawiającą w trans melodią wokalu. Dobre wrażenie psuje jednak następujące po nim “Affective Gravity”, brzmiące, jak na siłę dorobione przedłużenie poprzedniego tracku.

Digit All Love należą się brawa za wykorzystywanie języka polskiego. Pomimo ogólnej tendencji “zangielszczenia” przemysłu muzycznego, międzynarodowej już sławy wrocławski zespół wytrwale wykonuje utwory w języku rodzimym. Niestety nie wszystkie one brzmią dobrze. Jest coś w muzyce DAL, co wymaga języka okrągłego, miękkiego, prześlizgującego się między słowami i dźwiękami. Temu zadaniu język polski w kilku wypadkach nie sprostał – “Po Co Się Budzą Pragnienia Szalone” jest toporne i twarde. Tym bardziej, że poprzedzające, otwierające płytę “Flesh” nastawia słuchacza na brzmienia ostre ale gładko wślizgujące się w krwioobieg.

Ogromnym plusem albumu, jest wykorzystanie trio smyczkowego. Doskonale obrabiany dźwięk smyczków to jedno, ciekawe aranżacje materiału – to drugie. I właśnie to nie jest takie proste i popularne w nowoczesnych produkcjach, jakby się mogło zdawać. Dzięki orkiestrowo brzmiącym wstawkom, Digit All Love nabiera rozpędu i intensywności zbliżonym do utworów Pati Yang czy nawet Hybrid.

Tak jak płyta, tak i recenzja zakończy się pozytywnym akcentem. Choć pierwsze utwory z “V” nie zachwyciły, to ostatnie cztery tracki dają do myślenia. Po pierwsze – nowa wersja wspominanego “W czyichże rękach…”. Utwór wpasowuje się w klimat poprzedzającego orientalnego “Vady Yantra” i zostaje wykończony równie etnicznym “Ame Ni Mo Makezu”. Powstały w ten sposób tryptyk ratuje ocenę całego krążka. Także dla zamykającego “Promenade D’adieu Au Point De Jour” warto rozważyć zakup albumu. Akustyczne brzmienie, piękna wpadająca w ucho melodia i to, za co najbardziej lubimy – zdolności wokalne Natalii Grosiak.

“V” Digit All Love jest jedną z tych płyt, które im częściej słuchane, tym stają się bliższe i bardziej zrozumiałe. Nie dziwcie się jednak, jeżeli pierwszy odsłuch nie przykuje Waszej uwagi i nie wzbudzi zachwytu porównywalnego z tym przy debiucie grupy. Kilka utworów wróciłabym do studio i proponowałabym przemyślenie ich aranżacji i w ogóle sensu wciskania na krążek. Jednak dla kilku innych odważę się wrócić do “V” niejednokrotnie. W końcu Digit All Love zawsze będzie jednym z najważniejszych i najlepszych polskich projektów trip-hopowych.

Jadwiga Marchwica

Źródło: http://80bpm.net/2010/02/digit-all-love-v/

Swoją drogą polecam radio http://80bpm.net (chillout,trip-hop, downtempo).

Klik w reklamę^^
czwartek, 11 marca 2010

nowy wygląd

Wszechobecna nuda skłoniła mnie do pracy, nad nowym wyglądem bloga.
Chciałem, żeby wyszło minimalnie psychodelicznie, no i żeby nabrał trochę więcej kolorów, w końcu wiosna idzie.
Mam jeszcze w planach dopasować lepiej kolory reklam, no i zmienić także wygląd widżetu last.fm.

Jak wyszło? Sami widzicie.
Proszę o komentarze.

Klik w reklamę, z góry thx :)
środa, 10 marca 2010

ototapiosenka

Stawiam kroki, kolejne do przodu
z nadzieją, tak wielką
że nie poczuję chłodu, znów
Kolejny ruch, by nauczyć się
rozładowywać napięcie
przez układanie słów
Trafić, choćby do kilku
bliskich mi głów
Marzę o szczęściu,
marzę tu o tym, marzenia są dla mnie
czymś jak narkotyk
Okruchy mych snów,
a w nich ciepły dotyk
barwny, jak motyl
O dniu, Ty, przezłoty, oto loty
po krocie, psoty, drobnostki
pieszczoty, mi daj
Pochwały, choć taki biedny i mały,
w duszy wciąż grały, rozweselały
zaraz po tym, gdy się pojawiały
Pozwalały, by nie wpaść w ten szał
By żyć nadal, a nie kombinować
co będę ćpał. Łał? Po
wstałem! Prawą nogą, z pełną siłą
i motywacją, żeby nie spotkać się
więcej z podłogą. Już nie sam ze swoją własną,
ciemnawą przestrogą. A ludzie?
Wywnioskuj weź sam, co teraz mogą.
Zaczynam od nowa, bez kolejnych kolein myśli,
które szczypią w oczy, jak dym palonych liści
A gdy coś złego mi się jeszcze przyśni,
przytulę swe ciało, wnet, do mojej Miśki.

Oto ta piosenka, kończy życie w lękach,
Oto ta piosenka, życie trzymam w swoich rękach,
Oto ta piosenka, czarna chmuro, teraz to Ty przede mną klękasz!


...a ja grzebię Ci w mózgu i nerkach!
poniedziałek, 1 marca 2010

jadę dalej

Idę, przez tą ulicę
i w myślach widzę, cierpiące ciało,
stwierdzam z współczuciem
że już nie dużo mu zostało
i szydzę, z całego zła świata,
chciałbym tak bardzo, żeby się rozpływało
olewam go, tak, nie wierzysz, to weź i sprawdź
Kurwa Wasza mać, czemu jest tak, że jedni muszą
przez innych płakać i stać w miejscu,
się poddawać, jak na zejściu
Dodajmy im sił, indywidualnie,
po każdym przykrym przejściu
Proszę, zostaw w spokoju chociaż moich bliskich
mroczny jeźdźcu, skażeni złem, giniecie
w moich oczach w miejscu publicznych
cierpień potępieńców, poczujcie nasze łzy w końcu
bo przecież stoicie z nimi na ślubnym kobiercu
Żeby czegoś oczekiwać i brać, trzeba najpierw to mieć i komuś dać
Zupełnie z czystym sumieniem mogę rzec, że
moje życie zostało wynagrodzone, talentem
dzięki niemu płonę i nie obchodzi mnie
ani trochę Twoje zdanie,
weź oszczędź sobie sił, na umieranie
Patrzę na nich, z góry, stale
stojących, półnagich, w bagnie, w tym kale
Lecz sama myśl o tym, tak bardzo śmierdzi,
a więc jadę już dalej...
Biegnę po złoto życia, już nie boję się wcale,
w tyle zostawiam Twoje pretensje i żale, i jadę dalej,
w tyle rozpływają się już twarze Wasze,
Nie krzyczę, nie karzę, szacunkiem ich nie darzę,
ja tylko po swojemu wyśmiewam ich nędzne dusze i twarze.
No i czasem odpływam w morze marzeń, A kogo jeszcze to czeka?
To czasoprzestrzeń pokaże, co wpływa do morza, jak rzeka
Wy, Wy najlepiej już wiecie, co na Was czeka

last.fm

O mnie

Moje zdjęcie
"Życie mam tylko jedno,
a wszystko czego pragnę,
to trafić w jego sedno."


"Oto miasto, co bólem twym krzyczy
setek ran
co nie sposób policzyć
Zawinięte marzenia w rulony
dziś topnieją w ogniu,
to raj utracony(...)
Mamy wolność, my
skuci w kajdany"